PIANINO

Instrumenty klawiszowe – Terminator 2 lub Pan Kosmosu tu na Ziemi

Jeśli zaczęło się od wielkich piszczałkowych organów w katedrach i klawesynów i klawikordów w pałacach królów i możnych, to w wyniku ewolucji technologicznej obecnie w rzędzie czarno-białych klawiszy – cyfryzacja i komputeryzacja zamknęła wszystkie dostępne brzmienia, jakie wygenerował człowiek. Mając dobry syntezator – możesz być człowiekiem orkiestrą i sam zagrać wszystko, każdym brzmieniem – stąd i nagłówek.

Jednak rób co chcesz, Chopin nigdy nie zabrzmi tak dobrze, jak na prawdziwym fortepianie Steinwaya, klasycznym, masywnym, drewnianym, ze strunami i kowadełkami. Za sprawą Bacha „w proch się obrócisz” tylko we wnętrzach bazylik, gdzie setki piszczałek właśnie na proch Cię zetrą, gdy eksploduje z nich fuga.

A w rocku…? Królowa nie będzie Królową, jeśli nie będzie w niej fortepianu Freddiego Mercury, Purpura nie będzie Purpurą, jeśli zabraknie organów Hammonda Jona Lorda. Led Zeppelin i King Crimson zwiędną bez rzewnego brzmienia melotronu, a Pink Floyd zblednie i spłowieje bez wielowarstwowych tekstur Richarda Wrighta (Lśnij szalony diamencie bez syntezatora? Nie do obrony!). Keith Emerson nie zrobi na tobie wrażenia, jeśli nie będzie się piętrzyć przed nim szafa prototypowego syntezatora Moog, z setką kolorowych kabelków i oscylatorów, które nie służą do łapania neutrin z kosmosu, ale dźwięki generują iście kosmiczne…

Instrumenty klawiszowe to atmosfera i zarazem stratosfera rocka, on nimi oddycha, one otulają go jak atmosfera planetę. Nadają koloryt, tworzą pudełko pełne pastelowych kredek. Są źródłem twórczego paliwa dla tych, którzy się tą stylistyką interesują.

Copyright (C) Martin Karski. Wszelkie prawa zastrzeżone